We are culture science and a quest for design lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit.

sierpień 2019

Nie lubię słowa PRZETRWANIE. Survival i bushcraft sprowadzam do wspólnego mianownika - aktywności outdoorowej, w oparciu o swoje doświadczenie. posiadany w danej chwili sprzęt i akceptowalny poziom ryzyka. Pewnie powiecie, że to zbyt duże uproszczenie, ale tak do tematu podchodzę. Prawda jest taka, że tego sprzętu nigdy zbyt wiele nie miałem. Nie zabrałem ósemki do zjazdu na linie? Nie ma problemu - zjadę w kluczu, albo na półwyblince. Nie mam siekiery, piły, noża? Pozbieram tylko to, co w zasięgu wzroku. Rozpalę patyki w kuchence, szybka kawa i w drogę. Łyk wody ze strumienia i kilka jagód też wystarczy. Spanie

Obywałem się bez nich przez większą część mojego outdoorowego życia. Początkowo, bo byłem młody i silny a i kije trekkingowe stanowiły egzotykę. Potem kupiłem tanie, aluminiowe kijki, pierwsze które wpadły mi w ręce przed wyjazdem na Islandię. Sprawiły spore rozczarowanie a finalnie pękły w Tatrach. Po latach zrobiłem z tematu "doktorat", ale ceny odpowiednich kijów trekkingowych przyprawiły o zawrót głowy i odpuściłem. W te wakacje nastąpił przełom. Szukając świetnych kijów w rozsądnej cenie przypomniałem sobie o pewnej polskiej marce

Zanim zaczniesz czytać, włącz "In the Tatra Mountains" V Novaka-niech zagra muzyka w tle Plan był ambitny. Cztery dni w Tatrach Wysokich solo, z plecakiem, który pomieści wszystko, co potrzebne w takiej eskapadzie. Mama się przeżegnała. Żona dziwnie długo ściskała na pożegnanie, nie chciała puścić. Obiecałem, że wrócę i nie będę kozaczyć. Pierwszy raz w oczach miała strach. Ona czuła

You don't have permission to register