" "

Bardo-single track

Bardo to miasto, przez które się przejeżdża… do Wrocławia, do Kłodzka, w kierunku Czech. Dopiero jak zjedziecie z głównej drogi, odkryjecie że to piękne i ciekawe miejsce, warte bycia miejscem docelowym w podróży. Tak właśnie było ze mną.

Mam wolny czwartek. Piękna, wiosenna pogoda, piętnaście stopni Celsjusza idealne pod rowerową eskapadę. Dziś po kilkunastu latach przerwy wsiadam na rower MTB i ruszam na swój pierwszy single track. Nie analizuję trasy, nie zastanawiam się, czy dam radę.

Przełęcz Kłodzka. Ruszam z kumplem ze szkolnej ławki. Nazwę Go Electric Boy, bo na elektrycznym fullu za przewodnika dziś robi. Ja analogowo, ile sił w nogach. Zaczynam podjazd na Pętli Kłodzkiej. Malownicza ścieżka wije się wschodnimi stokami Grodziska, Szerokiej Góry, Sarniaka, Ostrej Góry. Do Przełęczy Łaszczowej dojeżdżam bez zadyszki. To zasługa dobrze poprowadzonej linii, na całej trasie. Każdy delikatny podjazd nagrodzony został krótkim zjazdem, dzięki czemu płynnie zdobywałem kolejne metry w pionie i kolejne kilometry.

Na przełęczy czeka wiata, ławki, palenisko. Fajna miejscówka do odpoczynku.

Mamy dwie opcje. Możemy cofnąć się o kilka metrów do bramki w kierunku Przełęczy Kłodzkiej, z której wystartowaliśmy. W ten sposób zamkniemy Pętlę Kłodzką (cała pętla liczy 17,2 km i 879 m przewyższenia, skala trudności 3).

Electric Boy wskazuje palcem inny cel-Pętlę Łaszczowa. Ta część jest bardziej wymagająca. Na początku sporo szybkich odcinków. Obryw skalny jest doskonałym punktem widokowym i miejscem na zasłużony odpoczynek.

To właśnie tu inaczej spojrzałem na Bardo, Bardo przez które całe życie przejeżdżałem. Dwie wieże barokowej bazyliki otoczone są siecią sennych uliczek. Nysa Kłodzka hipnotyzuje tak, że wzrok nieświadomie wodzi po meandrach rzeki. Po lewo, w dole intrygują jakieś “pałacowe dachy” (to dom rekolekcyjny a pierwotnie Szkoła Gospodarstwa Domowego z 1916 roku). Całość domyka delikatna linia wzgórz.

… I tylko ruchliwa droga nr 8 rozcina ten piękny obraz.

Czas ruszać dalej. Trasa przyspiesza. Zakręt w lewo, zakręt w prawo, w dół na rogatki Barda. Chwilę za domem rekolekcyjnym ostro zakręcamy w lewo. Radość z szybkiej jazdy przemieniła się w smutną refleksję, że wszystko co miłe właśnie się skończyło…

Za mostkiem szlak pnie się zakosami w górę, niczym przeraźliwie długi wąż (weźcie poprawkę na gościa bez treningu i bez wsparcia prądem).

Po prawdzie to cudny etap. Widoki piękne, słońce przebija przez las, i tylko ten “feler”, że łagodnie, ale ciągle pod górę. Na Przełęcz Łaszczowa dojechałem już wypompowany.

Pętla Łaszczowa to 11,7 km i 533 metry przewyższenia. Trasa wymagająca kondycyjnie a i umiejętności techniczne mogą być przydatne. Oficjalna wycena trudności: 4.

Po zasłużonym odpoczynku ruszamy na Pętlę Kłodzką, by całą wyprawę rowerową dopiąć w zgrabną ósemkę. Nie wiem czemu, ale ubzdurałem sobie, że będzie z górki. Spore przewyższenia, równoważone zjazdami, liczne serpentyny wprowadzą do punktu kulminacyjnego, z którego dalej już tylko w dół. W jednej chwili zapomniałem o całym zmęczeniu. Wróciła dziecięca radość z jazdy na rowerze.

Całą trasę pokonałem w okolicach czterech godzin, bez większej napinki, z przerwami na zdjęcia. Wg zegarka Coros Vertix przejechałem 31 km, Garmin Phenix wskazał 31,5 km.

To bardzo urozmaicona i malownicza trasa. Dobre oznakowanie jest dużym plusem, zwłaszcza dla osób początkujących i bez GPSów. Minusem o tej porze roku jest licznie powalone drzewo, które utrudniało szybkie pokonanie trasy. Jak wspomniałem – to mój pierwszy, rowerowy single track na mojej liście. Nie mam jeszcze punktu odniesienia, ale moim zdaniem trasa pozbawiona jest większych trudności i pokonałem ją bez stresu i stanów lękowych. Prawda – wymaga odrobiny kondycji.

Tego dnia tylko ja jechałem na analogu 🙂

0 Comments

Leave A Comment

Your email address will not be published.